Rozmawiała: Aneta Nagler
Wywiad z Wojciechem Orzechowskim
W dzisiejszym, dynamicznie zmieniającym się świecie, sukces wymaga wielu czynników: błyskotliwości, zaradności, charyzmy. Co zatem zrobić, żeby trafiać w dziesiątkę? Żeby zdobyć tytułową koronę sukcesu? Niektórym nigdy nie udaje się przekroczyć progu własnych słabości i frustracji. Tkwią w marazmie oczekiwania wierząc w szczęśliwy przypadek, cudowne zrządzenie losu, które odmieni ich życie. Sami jednak nie podejmują działania i nie wychodzą poza swoją strefę komfortu, rozdrapując szanse i sukcesy, które mogły być ich udziałem. Ale nie są.
Wojtek Orzechowski to tytan pracy i człowiek wielu talentów. Upadał i podnosił się z kolan. Zaliczył bankructwo, stratę firmy, zmagał się przez wiele lat z chorobą, a mimo to wstał z kolan. Zbudował siebie na nowo. Silniejszego, z pokorą patrzącego na życie. Poza wolnością i wolnym rynkiem wie, że do stworzenia dobrze prosperującego biznesu i do zdobycia sukcesu nie wystarczy przebojowość i dobry profil w mediach społecznościowych. Do tego potrzebna jest wspólnota wartości takich jak: uczciwość, wiara, zaangażowanie i szacunek ludzi, którzy go otaczają. Ponieważ to na tych fundamentach budujemy naszą reputację każdego dnia.
I o tym wszystkim porozmawiam z Wojciechem Orzechowskim – inwestorem, właścicielem kamienic, deweloperem projektów premium, twórcą Warsztatów i Maratonu WIWN®, autorem książek, wydawcą „Strefy Nieruchomości”, i wielu jeszcze innych biznesów, których jest pomysłodawcą, a których nie sposób wszystkich wyliczyć.
A.N.: Wojtku, jak z perspektywy czasu oceniasz swoją wyboistą drogę do niezależności finansowej? Pierwsze firmy, bankructwo. Potem pojawiły się nieruchomości, pomysł na biznes szkoleniowy, a dzisiaj wyznaczasz trendy w nieruchomościach.
W.O.: Myślę, że każdy, kto przechodził tę ścieżkę, miał swoje wzloty i upadki. Są tacy, co po 2-3 razy zbankrutowali, zanim coś osiągnęli. Dzisiaj moja sytuacja jest inna. Z obecnych przepływów finansowych z najmu realizuję wraz z innymi inwestorami 6 dużych inwestycji deweloperskich w ramach projektu „100Kamienic.pl”.
A.N.: Pomówmy o początkach i przenieśmy się w czasie. Jak zrodził się Twój pierwszy biznes?
W.O.: To musimy się cofnąć do 1997 roku. Byłem wtedy na pierwszym roku studiów. Przechodziłem pewnego dnia zimą przez tory, a miałem na nogach kozaki, które wbijały się w śnieg. I pomyślałem sobie wtedy: „Czy całe życie będę chodził w tych kozakach?”. To nie była moja wizja przyszłości. Chciałem czegoś innego. Na studiach wyodrębniały się wtedy grupy takich elitarnych studentów. Ja się do nich nie zaliczałem. To mnie bolało, ale i motywowało. Dlatego dziękuję rodzicom, że wysłali mnie i siostrę na studia. Dzięki nim skończyłem ekonomię, znalazłem swoją pierwszą inspirację. I zawsze miałem taką myśl, żeby zrobić biznes, który będzie mnie utrzymywał. Niestety pierwsze projekty nie były strzałem w dziesiątkę. To tylko fragment tekstu. Aby uzyskać dostęp do całości, kliknij w przycisk Kup teraz.Formularz zamówienia
Nazwa Przelew Dostęp do treści 1 PLN