do Nr 17, Strefa Spotkań - lider

Wioletta Odalska

Jest ich dwóch. Dopełniają się, wspierają, rozwijają… a co najważniejsze, dbają o siebie i swoje rodziny. Dla nich najważniejsze nie są pieniądze, tylko relacje, które budują z każdym, kogo spotykają i z kim pracują. Wiedzą, że to właśnie w ludziach drzemie największa siła. Nie boją się małej deweloperki, choć w tej nie brakuje wyzwań. Zapraszamy do świata Jarka i Bartka Krajewskich – braci, którzy widzą potencjał na każdym łódzkim podwórku.

Wioletta Odalska: Jakie są największe wyzwania małych inwestycji deweloperskich w Łodzi?
Jarosław Krajewski: Takich inwestycji nie ma dużo na rynku, ponieważ są one bardzo trudne wbrew pozorom. Po pierwsze dlatego, że i tak trzeba uzyskać wszystkie zgody, które uzyskuje się także dla dużych inwestycji, a po drugie jest szereg problemów związanych z logistyką. W mieście często są małe, ciasne uliczki, mnóstwo zaparkowanych aut, a materiał musimy jakoś dowieźć – wjechać z pompogruszkami, ze stalą – to jest naprawdę spore wyzwanie.
Bartłomiej Krajewski: Niestety w naszym kraju jest tak, że mała skala prowadzenia biznesu nie powoduje tego, że mamy ograniczoną konkurencję. My, jako mały biznes, musimy konkurować na takich samych zasadach rynkowych, jak więksi gracze, a wiadomo, że duży może więcej. Niezależnie od PUM-u czy od wielkości firmy dotyczy nas to samo prawo budowlane, prawo bankowe czy prawo finansowe. I to jest niestety dość niesprawiedliwe. Uważam, że powinno być tak, że małe firmy podlegają trochę innym regulacjom rynkowym niż duże podmioty, choćby z tego powodu, że mają mniejszy kapitał na pewne rzeczy. Dlatego chcemy stworzyć taki model, w którym będziemy realizować niewielkie projekty przy bardzo szczegółowo doprecyzowanym planie szacowania kosztów, który pozwoli nam konkurencyjnie prowadzić ten biznes.

W.O.: Zajmowaliście się wykończeniem wnętrz, remontami. Czy mała deweloperka to taki naturalny krok w waszym rozwoju?
B.K.: Nie mamy czegoś takiego jak dział analiz, ludzi, którzy siedzą i myślą, czym teraz się zająć, co się najbardziej opłaca. Po prostu zaczęliśmy remontować kamienicę, pojawił się wolny plac i stwierdziliśmy: „Okej, dobra, czemu nie? Wykorzystajmy to najbardziej efektywnie, jak się da. Jest kawałek miejsca, zróbmy tutaj deweloperkę”. I to był cały zamysł. Istotne było także to, ile możemy zarobić na tej działalności. Utrzymujemy dwie rodziny i widzieliśmy, że flipowanie czy remonty to jednak za mała skala dla nas i zjadamy swój ogon.
J.K.: Na początku robiliśmy tradycyjne flipy, później zbudowaliśmy dom w technologii szkieletowej, a następnie przeszliśmy na kamienice. I pojawiła się myśl, że może czas wejść w deweloperkę, że rzeczywiście chcemy coś zbudować, wykorzystać potencjał, który drzemie w łódzkich podwórkach, nauczyć się wszystkiego od podstaw.

TO TYLKO FRAGMENT ARTYKUŁU.
ABY WYKUPIĆ DOSTĘP DO CAŁOŚCI, KLIKNIJ W PRZYCISK KUP TERAZ.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Inwestycje w małe nieruchomości w Łodzi okiem Dwóch Braci1.00 PLN
Anuluj